dziecko,  macierzyństwo

Urlop potrzebny od zaraz. I już!

Wąska, stroma asfaltowa droga. Podmuchy wiatru smagają mi twarz i podwiewają sukienkę, która całkiem ochoczo im się poddaje. Promienie sierpniowego słońca dodają kolorytu odkrytym ramionom.

W oddali słychać piłowanie drewna, którego zapach raz po raz dobiega do moich nozdrzy. Gdzie nie spojrzę widzę wokół siebie zazielenione góry lub pagórki. Przepiękny widok.

Mały Człowiek śpi spokojnie w wózku a ja zatrzymuję chwile stukając raz po raz w ekran telefonu, gdzie otworzyłam odpowiednią zakładkę notatnika.

Urlop. Urlop, za którym tak tęskniłam, którego wyczekiwałam, o który walczyłam. Czas bez planu, bez komputera, bez myślenia o tym, co trzeba zrobić, z kim się spotkać, co załatwić. Błogo. Chwilo trwaj!

Spaceruję z wózkiem w tę i z powrotem, żeby tylko nie zbudzić przedwcześnie Małego Człowieka, który podczas drzemki preferuje bujanie bardziej niż stagnację. Zdania piszę niespiesznie, na dłużej odrywając oczy od notatnika, żeby przede wszystkim zatapiać się w kontemplacji widoków.

Bezkresne błękitne niebo i te góry!

W mieście tego nie mam.

Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu o tym, jak ważny jest odpoczynek od codzienności. Wyjazd poza dom, poza miasto, poza miejsca, które kojarzą się z pracą, z dala od ludzi, którzy mogą czegoś od nas chcieć. Wyjazd bez punktów w programie i pomysłów na zadania do wykonania. Po prostu być i cieszyć się tym, co jest tu i teraz. 

Od naszego przyjazdu nie minęło jeszcze nawet 48 godzin a ja już czuję jak napełnia mnie nowa energia, siła i chęć. Choćby do pisania.

Ostatnie tygodnie były czasem nieznośnym zarówno dla mnie, jak i moich chłopaków. Dopadła mnie jakaś podła frustracja, wynikająca z fizycznego zmęczenia, przyprawiona chaosem organizacyjnym i zbyt wieloma rzeczami do zrobienia na raz.

Czułam jak rozpiera mnie irytacja na dosłownie wszystko oraz wyrzuty sumienia, że daję się ponieść takim stanom.

Ewidentnie widział to już mój Mąż, bo bez wahania wybrał obowiązkowy 14-dniowy urlop choć wcale nie było takiego planu na teraz.

A dzisiaj sam zauważył, że jest mi dobrze. Po prostu dobrze i radośnie.

Wstajemy bez budzika, jemy na werandzie patrząc jak w oddali majaczą Beskidy, dzielimy się opieką i zabawą z Małym Człowiekiem, żeby każde z nas miało przez chwilę swoją jaskinię. I czytamy książki nadrabiając zaległości.  Uwielbiam patrzeć na mojego M., gdy dzierży w dłoni opasłe tomisko, totalnie zaciekawiony znika dla świata i wraca tylko wtedy, gdy koniecznie musi podzielić się tym, co właśnie przeczytał).

Tego mi było trzeba.

Co będziemy robić potem? Nie wiem. Jutro? Nie wiem. Pojutrze? Nie wiem!!!

I to jest cudowny stan!!!

Na horyzoncie pojawił się mój Mąż i zmierza w naszą stronę. Doskonale!

Przejmie wózek a ja skoczę po aparat, żeby zatrzymać w kadrze kilka obrazków, które przykuły moją uwagę. Szczególnie spodobała mi się ta gruszka wyzierająca zza płotu.

Lecę.

Paaa!

4 komentarze

  • Ania

    Super! Zazdroszczę tego czasu i miejsca… Pięknie się wspieracie. Odpoczynku Wam życzę! Wielu takich niespiesznych chwil! Nam udało się wczoraj wyrwać trochę czasu (raczej musiałam zawalczyć o ten wyjazd) i pojechać na kilka godzin nad morze. Nie było tak spokojnie, raczej szalona zabawa z Małą. Ale te chwile w rodzinie są piękne. Przyjemnej reszty lata…

  • No to będę mamą

    Morze! Marzyłam, żeby w tym roku móc leżeć na plaży i patrzeć jak Mały Człowiek tarza się w piasku. Mamy jednak trochę za daleko i jazda autem byłaby dla niego katorgą. Ale otaczająca nas zieleń zadziałała totalnie relaksująco.
    Przesyłam uściski wirtualne i również życzę Ci dobrego czasu uciekającego lata!

  • Karolina

    O, jak świetnie! Widzę powrót do regularności w publikowaniu, moje gratulacje! Ogromne gratulacje, bo czytając dzisiejszy wpis widzę, że nie jest lekko, a wręcz ciężko. Nie było mnie jakiś czas, bo prace remontowe związane z powiększeniem rodziny są tak czasochłonne, że dzień gna za dniem i nawet nie ma czasu narzekać na nadmiar czasu, co czyniłam w poprzednich wpisach.
    Choć ja jeszcze z dzieckiem w brzuchu to doskonale rozumiem potrzebę wybycia ze swojego domu, zmiany otoczenia, sama już nie mogę się tego doczekać 🙂
    Życzę Wam udanego urlopu, łapcie każdą chwilę, ładujcie baterie i upajajcie się pięknem natury dookoła 🙂

    • No to będę mamą

      Karolina, jesteś!
      Bardzo się cieszę!
      Tak, jest jakaś szansa na regularność, uzupełniłam nawet wpisy od narodzin, możesz zobaczyc w archiwum.
      Wordpressa mozna obsługiwać przez telefon, co znacznie ułatwia życie;)
      Nie jest najłatwiej, ale jest pięknie:)
      Wkrótce sama się przekonasz<3<3<3
      Wam życzę spokojnego finiszu i żebyście zdążyli z remontem, a nwet mieli zapas na chwile leniuchowania przed porodem:))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *