Co jest w życiu ważne
Tegoroczny sierpień to jakiś rekordowy miesiąc pod kątem przemyśleń „życiowych”. Dziś mnie bardzo głęboko dotknęła myśl, że rodzina to prawdziwy skarb, że RODZINA TO JEST SIŁA. Dla jednych to wyświechtany slogan, dla innych oczywistość, ale ja dopiero teraz naprawdę czuję to całą sobą.
Czy wydarzyło się właśnie coś spektakularnego?
Niby nic – ot kolejna niedziela, kolejne rodzinne spotkanie przy okazji urodzin, kolejny gwar, kawa, ciastka, dookoła biegające dzieci. Kuzynka zorganizowała piękne przyjęcie. Babcia, złota kobieta, przygotowała na imprezę bezglutenowe i bezmleczne desery specjalnie dla alergików. Ciocia dba o to, żeby nikomu nie zabrakło szklanki z zawartością. Dziadek spaceruje z ululanym w wózku Małym Człowiekiem, a ja siedzę przy stole i cieszę się szalenie, że tu jestem. Mój Małżonek umawia się na spotkanie ze szwagrami, a ja planuję już jak spędzić ten sam dzień ze szwagierkami i dziećmi.
Tak całkiem szczerze to dopiero teraz odkrywam, co to znaczy mieć dużą rodzinę. I przede wszystkim jaka to jest wartość i świetna sprawa. Nasz syn, najmłodszy ze wszystkich, ma wielką radochę będąc wśród kuzynów, a ja frajdę obserwując ich zabawy.
Kiedy tak sobie teraz myślę (bo zmieniłam dziadka i spaceruję z nadal śpiącym pierworodnym spisując przemyślenia) o tych swoich wszystkich pomysłach na działanie, o inicjatywach, o miejscach, w które jestem zaangażowana, o listach TO DO, jakie zapisałam niedawno, to wyziera z tego jeden wniosek – ZA DUŻO. Za dużo, żeby wszystko robić jednocześnie, za dużo, żeby wszystko robić dobrze i za dużo, żeby mieć jeszcze chwile na zadbanie o siebie.
Wiem już, że sporo punktów z listy zadań świadomie przełożę na marzec, kiedy Mały Człowiek skończy półtorej roku. Chcę ten najbliższy czas wykorzystać przede wszystkim na bycie z nim. Możliwe, że na wiosnę znów coś się odwlecze w czasie, a może całkiem zniknie ze sfery planów. A co się tylko da – oddam innym, jeśli rzecz będzie dotyczyła naszej wspólnoty czy grupy hobbystycznej.
Wiem, że moim powołaniem teraz jest bycie żoną i mamą i z tego przede wszystkim rozliczy mnie kiedyś Ojciec w niebie. Chcę dbać o nasz Dom – małżeńską relację, naszą rodzinną trójcę oraz o relacje z rodzicami, wszystkimi siostrami i ich rodzinami. A całą resztą zajmować się w dalszej kolejności. Jestem bardzo wdzięczna Bogu za to, że Ich wszystkich mam.
I wiem, że tego też pragnie mój Mąż choć oboje lubimy nasze „zajęcia dodatkowe”. Czujemy jednak, że dotychczasowe proporcje w podziale czasu były niewłaściwe.
Tak. Jestem wdzięczna Bogu za Ludzi, którymi mnie otacza. Doceniam Ich, doceniam rodzinę jako grupę społeczną, doceniam Moją Rodzinę.
I zamykam posta z postanowieniem, by nigdy nie zapominać o tym, jaką jestem szczęściarą!
PS. A wracając do ostatniego posta postanowiliśmy, że ufamy Bogu, który się o nas troszczy, i nie wracam do pracy na wspomniane pół etatu. Ani Mały Człowiek, ani ja nie jesteśmy gotowi na tak długie rozstania. Młodzieniec pokazał to kilka razy w ostatnim tygodniu zostając z tatą czy babcią.
Będę pracować, ale tylko kilka godzin tygodniowo, głównie wieczorami, zdalnie. Wierzę, że nasz Niebieski Ojciec nie pozwoli nam umrzeć z głodu😉
A jak u Was wygląda „życie rodzinne”? Celebrujecie wspólne chwile czy raczej stronicie od rodzinnych „spędów”?
2 komentarze
Karolina
Oj tak! Rodzina to siła! Też mam dużą rodzine i uwielbiam nasze spotkania czy to spontaniczne czy planowane. Choć kiedyś, gdy byłam dzieckiem często się wstydzilam, słysząc, że jestem z patologii, bo 4 dzieci to stanowczo za dużo, to dziś jestem bardzo wdzięczna rodzicom, że mam 3 siostry. Mam się z kim dzielić radościami i smutkami, mam z kim spędzać wolny weekend czy święta 😉 Wspieramy się i teraz Ci, którzy kiedys śmiali się z tej patologii, często od tej patologii potrzebują pomocy i ze zdziwieniem patrzą, że można mieć tak dobre relacje, podczas, gdy z ich dwojga dzieci każdy żyje tylko swoim życiem. A po latach, choć było skromnie, czasami biednie, to nie czuję, że moje dzieciństwo było złe, bo miałam 1 lalkę zamiast 10 😉
No to będę mamą
Kurczę, nie wiem jak mogłam przeoczyć ten komentarz!!!
Trzy siostry!! Ale czad!! Ja marzyłam o dużej rodzinie i zazdrościłam kolezankom, które miały w domu tę „patologię”. Mam jedną młodszą siostrę i przez dużą różnicę wieku dopiero niedawno zaczęłyśmy mieć fajny kontakt.
Pozdrowienia dla wszystkich dużych rodzeństw!!