Dziecko kończy 14 miesięcy, a mama podsumowuje
Park. Gdzie nie spojrzę tam liściaste dywany mniej lub bardziej rude albo złote, jak kto woli. Lekki wiaterek zabiera drzewom co chwilę kolejne listki. Jeden przytulił się do wózka, w którym śpi Mały Człowiek.
Pachnie tą jesienią cudnie.
Czwarty raz zabieram się za pisanie. Minął nam jedenasty miesiąc, czas sporego skoku rozwojowego, minął roczek, minął i trzynasty, i za każdym razem zapisywałam dwa zdania dla zatrzymania chwil. Może dziś będzie inaczej?
TU I TERAZ
Kiedy tak chodzę w przeuroczych okolicznościach przyrody, kiedy spoglądam na nasz mały cud jestem przepełniona szczęściem, wdzięcznością i spokojem.
-Nie zmarzną mu łapki? – zagaiła przed sekundą siedząca na ławce starsza pani patrząc na bose stópki wyglądające z wózka.
-Nieee – rzekłam z uśmiechem patrząc na swoje gołe ramiona.
Jest w tej społecznej trosce o niemowlęta coś słodkiego. Gdzie czapeczka? Czy nie zmarznie? Czy nie przewieje mu uszek? Na początku trochę mnie to spinało, bo miałam wielki problem z ubieraniem malca. Nie chciałam przegrzewać, ale też bałam się, że się przeziębi. Teraz już nie mam spiny, za to mam zestaw dobrych ubranek. Zakupiłam dwa bodziaki, spodnie, kominiarkę i skarpetki z wełny merino i widzę, że to świetnie grzeje bez przegrzewania.
Ale nie o tym.
Tu i teraz jest mi dobrze. Dobrze samej z sobą, dobrze z Mężem, dobrze z dziecięciem.
Bycie mamą coraz bardziej mi się podoba, coraz rzadziej przytłacza i coraz częściej myślę, że jestem fajną mamą dla Małego Człowieka.
Przez te 14 miesięcy nie zawsze tak czułam czy myślałam, ale to zupełnie inna historia.
ROZWÓJ NASZEGO NIEMOWLĘCIA
To taki mój sposób na zapamiętanie co opanował Mały Człowiek – jak mnie kiedyś o coś zapyta to będę mieć gotowca. Notatki poczyniłam wg kategorii.
Ogólnie
Mały Człowiek ma 14 miesiący. Nosi rozmiar 80, waży 7760 g. Nie potroił wagi urodzeniowej, od dwóch miesięcy waga stoi w miejscu, ale nasza lekarka twierdzi, że to nie problem. Je chętnie i spala błyskawicznie, bo ciągle go nosi.
Motoryka duża
Młodzian dużo raczkuje, wstaje non stop, czasem chodzi bokiem przy meblach. Przy wstawaniu koślawi lewą stopę i preferuje wstawanie z lewej nogi i teraz głównie nad tym pracujemy podczas fizjoterapii. No, jeszcze nad tym, by zaakceptował i ogarnął siadanie i obracanie się przez boki (siada z pozycji do czworakowania przenosząc ciężar ciała i wyciągając nogi, choć zauważam czasem i właściwy wzorzec). A, i z uporem maniaka siada w niedozwolone „W” więc chodzę za nim i poprawiam milion razy na dobę z nadzieją, że zakliknie w końcu jak pracować miednicą, żeby się poprawić samodzielnie.
Motoryka mała
Małe paluszki naszego syna z ciekawością wędrują w każdą dziurkę, łapią kłaczki i kuleczki ekspandowanego prosa;) Ostatnio z pasją godną podziwu zajmuje się rozsuwaniem i zasuwaniem zamków błyskawicznych. Cieszy mnie to, bo to nieliczne chwile jego zatrzymania w miejscu,
Zaczyna wyrywać się do pisadeł, smaruje pisakiem po tablicy suchościeralnej.
Je samodzielnie dalej syfiąc w kuchni (tak, dokładnie to słowo oddaje, jak wygląda pole bitwy), lubi sięgać po łyżeczkę i wkładać sobie jedzenie do buzi. Często mu spada, ale co tam.
Pije sam z bidonu ze słomką i z moją pomocą z otwartego kubka.
Komunikacja
Rozumie szereg poleceń, m.in. daj, podaj, włóż, wyciągnij, popatrz, zaśpiewaj, macha ręką na powitanie i pożegnanie. Pytany o to gdzie jest tata, mama czy babcia patrzy na właściwą osobę. Doskonale rozumie NIE 🙂
Pokazuje palcem czego chce w danym momencie i komunikuje wymownie, co myśli o tym, że nie dostaje tego, czego chce;) Pokazuje też kiedy chce na rączki. Najczęściej woła „da”, powtarza „tata”, czasem „ma” albo „mamama”. Ani razu nie słyszałam, żadnego „gugania” natomiast uwielbia wargami robić „motorek”.
Ze względu na obniżone napięcie mięśniowe może mieć jakieś trudności w mówieniu i w ramach Wczesnego Wspomagania Rozwoju mamy wizytę u pani logopedy.
Generalnie Mały człowiek to towarzyskie stworzenie – zaczepia ludzi uśmiechem, machaniem. Jest zainteresowany dziećmi, wychyla się z wózka, gdy jakieś mijamy. Żywo – okrzykami wręcz – reaguje na widok mój czy męża po dłuższej nieobecności. Czasem mam wrażenie, że do mnie woła ze skargą w głosie: „Gdzie byłaś tak długo, niewiasto?!?”
Co tam jeszcze
Generalnie widzimy, jak bardzo obserwuje i jak naśladuje. Np. jak coś się rozleje to chwyta za chusteczkę i ściera, jak słyszy muzykę to podryguje. Co zdejmę klapki w domu to podaje, żeby założyć:) Lubi bawić się w „akuku” w różnych konfiguracjach – raz, jak chowamy się my, to znów jak chowa się sam. Uwielbia zabawy przed lustrem. Zastanawia mnie czy już rozpoznaje siebie. Wydaje mi się, że tak, bo jak pytam „A gdzie jest XX?” to patrzy do lustra. Zapamiętał skubany jedną ciekawą rzecz – w książeczce jest rysunek babci, która macha na pożegnanie wnukom jadącym autem. Oglądając mówiłam, że babcia robi „papa, macha, bo się żegna” i teraz za każdym razem jak jesteśmy na tej stronie – sam macha. Fascynuje mnie to, choć dla większości to pewnie oczywiste, że dziecko takie rzeczy ogarnia. Niemniej ja towarzyszę w tym procesie po raz pierwszy i jestem oczarowana.
PRZESTRZEŃ W DOMU
W dalszym ciągu Mały Człowiek ma drzemkę na materacu leżącym na podłodze (chyba, że w wózku/nosidle na spacerze). W nocy śpi z nami, bo nadal karmię na żądanie i tak mi wygodniej. Poza tym lubimy mieć go obok siebie, a i jemu jest dobrze z nami. Dwa tygodnie temu opanował schodzenie z łóżka tyłem więc już sobie może sam zejść i śmigać po mieszkaniu. Ma swoje ulubione miejsca zabawy (kaloryfer – tysiące powtórzeń wstawania, drzwi do sypialni – otwierają się w „harmonijkę”, półka z książkami – kolejne tysiące powtórzeń wstawania. Furorę teraz robi drążek przy lustrze i możliwość zabawy ze swoim odbiciem w dowolnej pozycji – na stojąco, kucająco, siedząco czy na czworakach. Ulubiony mebel to komoda – otwieranie szuflad i wyciąganie ciuchów to dość częsta zabawa. Tydzień temu nakleiłam na najniższej półce piktogramy z częściami garderoby kupione w sklepie Kasi z bloga Kukumag i pokazuję gdzie wkładać jakie ciuchy. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo zainteresowanie jest.
Zresztą, co tu będę wymieniać;)
Odnośnie bezpieczeństwa i szeroko rozumianej samodzielności – staramy się wyprzedzać fakty i trzymać w zasięgu dziecięcia bezpieczne przedmioty, nie stawiać obok siebie rzeczy, po których można się wspinać. Na razie nie było jakichś spektakularnych upadków czy uderzeń. Wiem, że wkrótce zacznie naprawdę mocno kombinować i wtedy już będzie grubsza sprawa z wczesnym wykrywaniem zagrożeń.
Ogólnie Mały Człowiek porusza się samodzielnie po całym mieszkaniu i ograniczają go tylko ewentualnie zamknięte drzwi. Nie mamy kojca ani bramek odgradzających pomieszczenia.
NHN I WIELOPIELO
To dla mnie w ogóle kolejny fascynujący temat.
Dla przypomnienia – zdecydowaliśmy się na wielopieluchowanie z postanowieniem, że zastosujemy przede wszystkim zasady nhn (naturalna higiena niemowląt). Przez pierwsze miesiące byliśmy totalnie zaskoczeni tym, jak prawdziwe były słowa Kingi Cherek w książce „Pożegnanie z pieluszkami”, która pisze, że niemowlęta sygnalizują potrzeby fizjologiczne i odpowiednio traktowane są gotowe do ich chwilowego wstrzymania, by załatwić je w odpowiednich warunkach (np. do miseczki czy nocnika). My podstawialiśmy leżącemu synkowi mały słoiczek, mówiliśmy zawsze tak samo „siusiu” i on autentycznie siusiał do niego. Na początku podstawialiśmy na chybił trafił, ale nadszedł czas, że on wołał (wydawał taki specyficzny dźwięk) i czekał, aż otworzymy pieluszkę. Szok. Potem przez dłuższy czas załatwiał się w pieluchy zapomniawszy o słoiczku. Z ręką na sercu muszę powiedzieć, że chyba ja zawaliłam, bo nie obserwowałam go uważnie przez jakiś czas, a to jest niezbędne, by stosować nhn.
Od jakiegoś czasu, myślę, że ze dwa miesiące już nawet, ponownie staram się obserwować małego i reagować na bieżąco, dzięki czemu mam mały osobisty sukces. Każdego ranka po przebudzeniu Mały Człowiek czeka, aż pójdę z nim do toalety i wysadzę nad muszlą (siadam na desce, a młodego sadzem sobie na udach tak, że trafia bezpośrednio do muszli). Oprócz porannego siusiu w 95% przypadkach mamy załatwioną od razu dwójkę. Potem wspólnie machamy na pożegnanie strawionym posiłkom i spuszczamy wodę. W ciągu dnia dziecię często łapie się za pieluszkę albo „siusiaka” (lubi latać bez pieluchy w domu), ostatnio też pokazuje ręką na toaletę i sygnalizuje, że zaraz coś będzie. Wysadzam i często zdarza się, że faktycznie chciał siusiu. Ma też swoje określone pomrukiwania przy grubszej sprawie i też od razu bierzemy go do toalety. Ile wełniaków i wkładów dzięki temu zaoszczędziłam! Tak, wiem, że to brzmi trochę jak science-fiction, a te „zaoszczędzone” wełniaki zrozumie tylko inna wielomatka;)
Póki co tak nam to działa, choć nie ukrywam też, że miałam kryzys wielopieluchowania. To było w momencie, gdy wełniaki przeciekały i czekały na lanolinowanie, a ja się do tego zabierałam jak pies do jeża. Nie wyrabiałam z praniem kilku pieluszek z pula i w domu pojawiły się na miesiąc najtańsze pieluchy z Biedry, bo na ekologiczne bambusowe jednorazówki nie miałam budżetu. Jednak jak się człowiek przyzwyczai do natury to mu trudno znieść myśl o chemii w jednorazówkach i produkowaniu za długo rozkładających się śmieci. Po konsultacji z Małżonkiem do domu wjechały nowe wełniaki a obecne już w zestawie dostały kąpiel lanolinową.
Generalnie polecam z serca całego choć jest przy tym trochę zabawy z codziennym praniem (czasem co drugi dzień), wieszaniem i czekaniem aż wyschnie Mnie tydzień temu zaczął pomagać Mały Człowiek w praniu i wieszamy razem. Partycypuje w obowiązkach 😉 A wielomatki polecają pralkosuszarki.
KOLEJNE DZIECKO
Za mną już trzy pełne cykle. Po pierwszym miałam wrażenie, że opuściły mnie huśtawki nastroju a życie stało się łatwiejsze. W drugim postanowiliśmy starać się o rodzeństwo dla Małego Człowieka. Czuję się już na to psychicznie gotowa.
Byłam na wizycie u ginekologa, który prowadził ostatnią ciążę. Stwierdził, że wszystko wygląda elegancko i ciało jest przygotowane, by nosić kolejnego malucha. Zalecił metylowany kwas foliowy i luz. Jak do grudnia nie zajdziemy w ciążę to włączy Acard. A po poczęciu heparynę. Dokładnie tak samo jak poprzednim razem.
Kilku najbliższym osobom, które modliły się za nas po poczęciu Małego Człowieka, powiedziałam o staraniach. Wiem, jaką moc ma ich modlitwa i poprosiłam o nią już teraz.
Oczywiście są momenty, kiedy boję się, że dwa maluchy w domu to dla mnie zbyt duże wyzwanie, wszak nader często mam wrażenie, że nie ogarniam rzeczywistości. Wiem też jednak, że Ojciec jest ze mną i wesprze odpowiednio.
PRACA
„Urlop” macierzyński już skończony. Przez dwa tygodnie jestem jeszcze na zaległym urlopie wypoczynkowym, a później przechodzę na urlop wychowawczy. Pensja Męża nie pozwoli nam na jakieś szaleństwa, ale zapewni byt.
Testowo od lipca pracuję po kilka do kilkunastu godzin miesięcznie na zlecenie w firmie mojej przyjaciółki. Próbowaliśmy różnych systemów, żeby nasza rodzina musiała w związku z tym jak najmniej kombinować (chodzimy ciągle na rehabilitację 3 razy w tygodniu, dziadkowie nie mają możliwości, by pomóc codziennie). Po dogłębnej analizie budżetu, ustaleniu z rodzicami czy i kiedy mogliby zaopiekować się Małym Człowiekiem, podjęliśmy decyzję, że przeznaczymy dwa dni po 4 godziny na moją pracę. Niewiele, ale zawsze wpadnie jakaś kwota do przychodów. Pewne jest, że nie chcę rozstawać się z Małym Człowiekiem na zbyt długo, a taka rozłąka dobrze nam wszystkim zrobi.
W międzyczasie będziemy starać się o kolejne dziecko i za trzy miesiące wrócimy do rozmowy o mojej pracy.
ROZWÓJ MATKI
Wstyd przyznać, ale mam trochę poczucie, że straciłam wiele czasu w ciąży, gdy mogłam się uczyć. Były plany, ale planami pozostały. Dziś widzę, jak duży to był błąd, bo być może miałabym w ręku kolejne umiejętności, które otworzyłyby nowe drzwi. Podobne odczucia mam wracając myślami do okresu połogu, gdy Mały Człowiek spał, a ja zamiast czytania książek czy pisania na bloga sprzątałam! Teraz mam iks zaczętych postów z tamtego okresu i brak spokojnej chwili na ich dopracowanie.
Ale, żeby nie rozpamiętywać przeszłości tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość od dwóch dni zastanawiam się czy nie rozpocząć pewnej szkoły, o której myślę od bardzo dawna. Nie byłoby to jakoś specjalnie obciążające (1,5 dnia w miesiącu przez jakiś czas), ale jestem przekonana, że oprócz wiedzy i umiejętności w dziedzinie mojej hobbystycznej aktywności byłoby to dla mnie miejsce ładowania baterii.
Czas na decyzję jest krótki.
Modlę się o właściwą.
NIEMOWLĘ A NASZE MAŁŻEŃSTWO
Zanim zostałam mamą, trochę jedak bałam się, że potwierdzę scenariusze o jakich czytałam – zapomnę o małżonku i skupię się wyłącznie na dziecku. Wielokrotnie pytałam i pytam nadal Męża czy czuje się odstawiony na boczny tor. Mówi, że nie. W naszej codzienności staramy się zawsze dbać o chwile rozmowy, chociaż jeden wspólny posiłek, niedzielny spacer. Jeszcze nam nie wychodzą regularne randki bez Małego Człowieka, ale pracujemy nad tym.
Różnimy się z Mężem temperamentem, podejściem do organizacji, planowania, działania, ale oboje w miarę dobrze się komunikujemy dzięki czemu żyjemy z poczuciem, że jest dobrze. Oczywiście, że zawsze może być lepiej, ale nie skrywamy niezaspokojonych potrzeb (chyba, że o czymś jednak nie wiem;))
Tata Małego Człowieka doskonale się nim opiekuje i świetnie bawi, a ja nie mam potrzeby posiadania monopolu na różne czynności więc obecnie tylko karmienie piersią jest czymś, czego nie zrealizuje mój Mąż:)
Czuję, że się fajnie uzupełniamy.
JA – MATKA. JA – KOBIETA
Czuję się dobrze w swojej skórze. Nie zamieniłabym swojej roli i kontekstu za nic w świecie. Faktem jest, że obecnie macierzyństwo trochę definiuje mnie jako kobietę, człowieka i determinuje szereg rzeczy. Banalne, przyziemne sprawy jak np. to, na którą godzinę umówię się z przyjaciółkami, czy wypiję lampkę wina do kolacji, czy wychodząc na rodzinny obiad założę szpilki i sukienkę bez opcji karmienia piersią.
Od kilku dobrych miesięcy chodzę w adidasach, spodniach i luźnych koszulkach albo dresowych sukienkach dla matek karmiących. Maluję się od wielkiego dzwonu, bo szkoda mi czasu na make-up, a szczególnie wieczorny demakijaż. Zamiast torebki mam nerkę, zamiast marynarki bluzę dla noszących w chuście. Czy czyję się przez to mniej kobieco? Zupełnie nie! O dziwo!
Choć nie ukrywam, że lubię się czasem „zrobić”, zamotać Małego Człowieka w chustę i „wyglądać jak chodząca reklama macierzyństwa” (cytat znajomej po spotkaniu w kościele).
Czuję się piękna, czuję się atrakcyjna, czuję się młoda, choć metryka swoje wie:)
I czuję się szczęśliwa.
A przede wszystkim wdzięczna Bogu za moje życie i to, jakie ono jest.
Ps. Oczywiście nie skończyłam posta podczas jednego spaceru😉 Ostatnią kropkę stawiam lulając Małego Człowieka😉
6 komentarzy
Karolina
Halo, halo! Czy jest ktoś po drugiej stronie? Chętnie przeczytam swieżego posta od Mamy na wychowawczym 🙂 Zwłaszcza, że od 2 miesięcy sama już jestem mamą i z jeszcze większą ciekawością od nowa czytam Twoje wpisy od narodzin aż do teraz. Tak czytając pomyślałam, że sama też chciałabym spisywać na bieżąco jak to u nas wygląda, ale od myślenia do działania daleka droga… Może od Nowego Roku.
Powiem od siebie, że urodziłam pięknego, zdrowego chłopczyka. O dziwo z dużą waga, bo 3780 g. Jest wspaniały, choć pierwsze 2-3 tygodnie połogu były najcięższymi w moim życiu, to teraz jest naprawdę pięknie! I nie mogę się doczekać, co przyniesie każdy nowy tydzień.
Czekam na znak życia od Ciebie 🙂
No to będę mamą
Karolina!!!!
Gratuluję z całego serca!!! Życzę Wam zdrowia, radości i przespanych nocy:)
U nas dzieje sie tak dużo, a Mały Człowiek jest tak aktywny za dnia, że wieczorami padam ciągle odkładając napisanie kolejnych postów. A jest o czym:D
Mam jednak mocne postanowienie, żeby raz w tygodniu wygospodarować czas na pisanie i odpowiadanie na maile i komentarze. I zgadzam się, że „od myślenia do działania długa droga”:)
Niemniej zachęcam Cię baaaardzo do pisania!!! Ja trochę żałuję, że te pierwsze miesiące, gdy synek więcej spał, dbałam jak szalona o porządek w domu, a nie dbałam o swoją pasję. A tyle wtedy myśli przebiegało mi przez głowę!
A teraz nie uprzedzam faktów, tylko proszę o jeszcze trochę cierpliwości. Nowe treści wkrótce na blogu!
Uściski dla Ciebie, Mamusiu!!!
Karolina
Dobry wieczor,
Jutro minie miesiąc od ostatnich zdań napisanych przez Ciebie na blogu 😉 więc postanowiłam się upomnieć o nową dawkę informacji, co u Was słychać. Zwłaszcza, że pisząc w komentarzu „Jest o czym” Bardzo mnie zaciekawiłas 😉
Dziękuję za gratulacje, Maluch na szczęście trafił się łaskawy dla rodziców i po pierwszym miesiącu przesypiamy prawie całe noce. Z przerwami na karmienie, rzecz jasna.
Jesteśmy na etapie obrotów i prób pełzania, jak to szybko przyszło! Nigdy w życiu chyba czas mi tak szybko nie uciekał jak na macierzyńskim… Tyle szczęścia też chyba dotąd w życiu nie miałam, jak z tym małym człowiekiem.
Mój pomysł spisywania niestety, został tylko pomysłem. Ale za to robię coś dla siebie i ćwiczę, bo tęsknię za dawną garderobą… I dawną sylwetka. Jak u Ciebie dieta i waga? Madzieję, że jest ok.
Czekam na wpis, pozdrawiam! 🙂
Karolina
Dzień dobry po Świętach!
Mój synek ma drzemkę, ja robię za poduszkę, popijając kawę sprawdzam nowe wpisy na ulubionych blogach. W tym, na Twoim.
Czekam na nowy wpis, bo coś czuje, że masz jakies nowe wieści. Mimo trudnych czasów i zarazy, pozytywne 😉
Jako mama półrocznego dziecięcia, doskonale rozumiem brak czasu na blogowanie, ale mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć choć chwilę na coś, co przecież bardzo lubisz! Trzeba dbać o równowagę i swoje zdrowie psychiczne, widzę to sama po sobie 😉 24h- na dobe z maluchem jest fajne, ale jednak potrzebuję też czasu dla siebie i kontaktu z innymi dorosłymi. Pewnie masz podobnie. A moze i nie?
Ciekawi mnie jak wasze starania o ciążę, jak rozwiazaliscie sprawę z Twoją pracą i jak rozwija sje Wasza latorośl?
Pozdrawiam ciepło! 😉
No to będę mamą
Cześć Karolina!
Jakże się cieszę, że wreszcie mogę napisać: nowy wpis na blogu😉
Wprawdzie nie odpowiada na wszystkie Twoje pytania, ale obrazuje bieżącą sytuację.
A tak od razu, bo pewnie mi jeszcze trochę zejdzie zanim opublikuję przygotowane podsumowanie, napiszę w paru słowach:
-Mały Człowiek chodzi!! Samodzielnie!!! Jakość życia +1000 punktów😁
-od listopada jestem na „urlopie” wychowawczym
-o rozszerzaniu rodziny wkrótce (naprawdę mam nadzieję, że WKRÓTCE) napiszę osobny post
Z „czasem dla siebie” zgadzam się zdecydowanie! Syn jest cudny, mąż wspaniały jednak potrzebuję ich nie widzieć i nie słyszeć choć przez chwilę w ciągu dnia😉
A u Was już pół roku przeszło!!!
To niewiarygodne!!! Dopiero byłaś w ciąży!
Czas gna totalnie.
Uściski najmocniejsze!!!
Karolina
Brawo dla synka! Wiedziałam, że da radę, przy takim wsparciu 🙂
Liczę na post o powiększeniu rodziny i może uda Ci się coś napisać o tym, czy łatwo było podjąć decyzję odnośnie urlopu wychowawczego? Czym się kierowałaś podejmując decyzję? Jakie miałaś inne alternatywy?
Mam ogromny dylemat, co tu robić, gdy skończy się macierzyński i chętnie poczytam jak to u Ciebie wyglądało 😉
Trzymajcie sie ciepło w czasach pandemii!