poronienie,  życie

4 powody, dla których warto pójść do psychologa po stracie ciąży

Po okresie odczuwania totalnej beznadziei i braku sensu czegokolwiek punktem kulminacyjnym był dzień, w którym przeczytałam o jeden post za dużo na forum poronienie.pl. Pisałam o tym TUTAJ.
Przekonana, że nie chcę tak ciągnąć przez kolejne tygodnie odszukałam namiar na poznaną kiedyś psycholog. Parę lat temu powiedziałabym, że do psychologa idą tylko ci, którzy nie mają przyjaciół z którymi mogliby pogadać. Dziś wiem, że to był niezwykle głupi pogląd.
Bez zastanowienia zarezerwowałam wizytę na połowę kwietnia. Przez moment zastanawiałam się czy chcę mówić o tym, co mnie boli komuś, kogo znam, ale ostatecznie wygrało to, że znam ją z kręgów chrześcijańskich i jeśli podczas rozmowy padnie słowo BÓG to nie popatrzy na mnie jak na wariata. A pewnie padnie:)
Poszłam.
Gabinet był schludny, jasny, przyjemny dla oka, z fotelami i kanapą. Moją uwagę zwróciło pudełko jednorazowych chusteczek na stoliku.
Kiedy usłyszałam pytanie: „Z czym przychodzisz” to najszczerzej jak potrafiłam powiedziałam, że generalnie to nie wiem, bo coś się dzieje, ale nie wiem co. I tak po kolei wyrzucałam z siebie wszystko to, co zajmuje moją głowę, co potencjalnie może być przyczyną mojego samopoczucia. Zauważyłam, że to, co mówię skupia się najbardziej wokół poronień, a następnie wokół pracy i poczucia marnowania w niej czasu. 
P. zadawała pytania o straty, o zajęcia, o męża, o rodzinę. Rozmawiałyśmy też o mojej wymarzonej pracy, o adopcji, o rodzinnym domu dziecka. To, co mnie zaskoczyło to fakt, że kiedy zbliżałyśmy się do tematu potomstwa moje oczy robiły się mokre. Byłam pewna, że sobie już poradziłam z tym, że trzy razy przechodziliśmy przez ciąże zakończone w ten sam sposób, a jednak chusteczki na stoliku okazały się przydatne.
W miarę udzielania odpowiedzi schodziło ze mnie ciśnienie i pojawiała się myśl, że chyba po prostu mam chwilowo dość i dotknął mnie obniżony nastrój. Dodałam do tego jeszcze trzy zaawansowane ciąże w rodzinie, a tym samym oglądanie szczęśliwych przyszłych mam i chyba znalazłam odpowiedź.
P. zapytała mnie pod koniec sesji wprost: „To co, depresja?” Obie wiedziałyśmy już jednak, że to nie to. Chyba chciałam być chojrakiem, który nie użala się nad sobą i postanawia, że nie będzie zbyt długo ronił łez po kolejnym zabiegu i utracie nadziei na szczęśliwe rozwiązanie trzeciej ciąży. 
Za szybko. Okres żałoby jest czasem danym każdemu, kto stracił kogoś bliskiego, żeby na spokojnie i w swoim tempie przeżyć traumę.
Dostałam zalecenie dbania o siebie, o małżeństwo, o przyznanie sobie prawa do gorszego samopoczucia i prawa do łez.
Usłyszałam też o możliwości zbadania preferencji/predyspozycji zawodowych, nad czym się zastanawiam. Jest bowiem zbyt dużo rzeczy, które potrafię i lubię robić, a za mało, wydaje mi się ukierunkowanych na coś konkretnego. A mawiają niektórzy, że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego.
Ze spotkania wyszłam zbudowana i umocniona.
***
A zamykając temat napisałabym to:
4 POWODY, DLA KTÓRYCH WARTO PÓJŚĆ DO PSYCHOLOGA:
1. Wysłucha bez oceniania. A nawet jak ocenia (bo nigdy nie wiadomo na jakiego psychologa się trafi) to pewnie tego nie pokaże. Czasem potrzebujemy, żeby nas ktoś po prostu wysłuchał bez udzielania cennych rad i decydowania za nas czy coś jes ważne, czy nie.
2.  Zada te pytania, które prawdopodobnie otworzą jakieś ważne, ale zamknięte drzwi naszej duszy. A my odpowiadając na nie być może sami znajdziemy rozwiązania takich czy innych problemów. 
3.  Pomoże zrozumieć skąd bierze się to czy tamto. Ma wiedzę o procesach i zależnościach w psychice, których przeciętny człowiek nie jest świadom. A świadomość to już spora część sukcesu.
4. Jest specjalistą w swojej dziedzinie, a konsultacje u specjalistów są w porządku. Czasem nawet są modne:) Kiedy psuje się samochód idziemy do mechanika. Kiedy zawiesza się lub nie uruchamia komputer wzywamy serwis. Kiedy szwankuje soma idziemy do lekarza rodzinnego, który nas diagnozuje i daje kolejne zalecenia (mowa o tych dobrych lekarzach). A do kogo idziemy, kiedy psuje się nam psychika, tak krucha i inna u każdego człowieka?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *