inspiracje,  podsumowanie,  życie

Inspirujący marzec

Sporo się dzieje.
Wygląda na to, że mam wreszcie lekarkę ginekolog, która ogarnia mutacje i poddaję się jej zaleceniom. Czekam na wyniki kolejnych badań i dalsze zalecenia, a w międzyczasie nadrabiam zaległości czytelnicze i cieszę się wiosną.
Znów taka trochę lajfstajlowa treść mi chodzi po głowie i idąc za tym dzielę się kawałkiem siebie z marca.
1. KSIĄŻKI, KTÓRE NA MNIE WPŁYNĘŁY BARDZO POZYTYWNIE I DO PRZECZYTANIA KTÓRYCH ZACHĘCAM GORĄCO
Michael Gerber – „Mit przedsiębiorczości” – nie trzeba być przedsiębiorcą, ani nawet planować zakładania firmy, by wyciągnąć dla siebie cenne informacje z tej publikacji. Po lekturze zapragnęłam zbudować kiedyś własny biznes, w którym współdziałaliby ze mną fajni ludzie i razem robilibyśmy wartościowe rzeczy.
s. Anna Bałchan i Katarzyna Wiśniewska – „Kobieta nie jest grzechem” – genialna, choć trudna dla mnie książka-wywiad z siostrą Anną Bałchan (Stowarzyszenie PoMoc.pl i BudujemyCośDobrego.pl). Siostra Anna pracuje od lat z kobietami będącymi ofiarami handlu ludźmi, głównie prostytuującymi się. Szacunek i mądra miłość, jakie biją z rozmowy z nią, są dla mnie niezwykłe. Nie miałam wyobrażenia skali zjawiska, a ta jest ogromna, ani mechanizmów jakie rządzą „ulicą”. Książka mocno zmieniła moje spojrzenie na osoby uważane powszechnie za „margines”.
Greg McKeown – „Esencjalista”– tę akurat jeszcze czytam, ale już po pierwszych kilkudziesięciu stronach wiem, że warto. Tu ukłon w kierunku mego męża, który ostatnimi czasy ma na tapecie tematy związane z minimalizowaniem rzeczy, które „trzeba” zrobić, o których „trzeba” pomyśleć, a które odciągają od spraw naprawdę ważnych. 
Pierwsza ważniejsza myśl płynąca z książki – mniej znaczy więcej. Druga – jeśli coś nie jest stuprocentowym TAK – jest stuprocentowym NIE.
2. WYDARZENIE, KTÓRE MNIE BARDZO NAKRĘCIŁO
Pierwsza wiosenna przejażdżka na rowerze – pociągnęła za sobą poważne konsekwencje:) Podjęliśmy decyzję o wyjeździe na urlop i zakupiliśmy bilety lotnicze. To będą trzy wspaniałe tygodnie na Camino de Santiago.
3. POMYSŁ, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ ŚWIETNY
Trzykrotnie w marcu zaproponowałam pewną zabawę. Dwa razy wśród przyjaciół, a raz w sporym, rodzinnym gronie podczas niedzielnego obiadu. Zabawa polega na odpowiedzi na pytanie: „co dobrego/miłego spotkało cię przez ostatni miesiąc”. Tato stwierdził, że to takie mało typowe, bo bez narzekania:) Niemniej zabawa się przyjęła!
Zaskakujące było to, jak wiele można dowiedzieć się o ludziach wokół nas w tak prosty sposób! Jak można zobaczyć co kogo cieszy, co dla kogo jest ważne. I z drugiej strony uświadomić sobie, że np. brak bólu głowy, która wcześniej dawała się we znaki to powód do radości i wdzięczności.
I w ogóle atmosfera potem była jakaś taka fajniejsza. Polecam.
Generalnie i obiektywnie marzec był miesiącem dobrym, bogatym w przeróżne wydarzenia, także takie, których tu nie wymieniłam, a fakt, że już jest wiosna, słońce świeci dłużej i chyli się ku zachodowi później nastraja mnie radośnie. 
I męża mego kocham jakoś tak bardziej:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *