życie

Porządki w życiu + badania genetyczne

Minęły prawie dwa miesiące od zakończenia trzeciej ciąży. Sporo rozmawialiśmy z mym kochanym Mężem o naszej historii, o tym, co czujemy, co myślimy. Porównywaliśmy sytuacje wszystkich trzech poronień i zgodnie uznaliśmy, że pierwsza najbardziej nas do siebie zbliżyła. Ostatnią przetrwaliśmy, ale najgorzej.

Co teraz?
Jesteśmy po wizycie u genetyka, który skierował nas na badania genetyczne. Drugiego sierpnia pobiorą nam krew do badania kariotypu. Na wyniki będziemy czekać do dwóch miesięcy. To sporo czasu, ale po zabiegu, który miałam w maju, przez pół roku i tak nie powinniśmy starać się o dziecko. Możemy poczekać.
W drugim cyklu od zabiegu ponowiłam badania hormonalne. Wszystkie „hormony kobiece” i hormony tarczycowe są w normie.
Zrobiłam też AMH – rezerwę jajnikową. Wynik to 3,24 ng/ml – wysoki, dobry.
Nadal jemy zdrowo; mój Mąż zrobił test Food Detective i okazało się, że nie toleruje mleka. Z naszego jadłospisu całkowicie wyeliminowaliśmy zatem i mleko i wszystkie przetwory mleczne. Doczytuję kolejne informacje o żywieniu, ale nie świruję już tak, jak zaraz po diecie warzywno-owocowej.
W czerwcu wyjechaliśmy na weekendowe rekolekcje dla małżeństw prowadzone metodą dialogową. Chcieliśmy zrobić coś dla nas, dla naszej rodziny i zamknąć się na chwilę w innym świecie. Cały weekend rozmawiania o uczuciach, o rzeczach miłych i tych mniej przyjemnych, bez komórki, bez komputera, tylko my i parę innych małżeństw. Małżeństw, których historie opowiadane podczas podsumowania pozostawiły nas z przeświadczeniem – jak my mamy dobrze! Tak generalnie. Że nasze problemy to nic w porównaniu z problemami innych małżeństw, rodzin. Że jesteśmy szczęśliwi i każdego dnia powinniśmy dziękować Bogu za to nasze życie.
Jakoś po rekolekcjach po kolei mówiłam bliskim z rodziny o trzeciej ciąży. Nie wiedzieli wcześniej. Jestem jednak przekonana, że powinni wiedzieć, wcześniej czy później, ale powinni. Żeby nie zadawać pytań, których nie chcemy usłyszeć, żeby rozumieć zachowania, które mogą mieć miejsce, żeby wspierać duchowo.
Dziś podjęłam decyzję, że przestaję ukrywać bloga mając cichą nadzieję, że trafiają na niego jacyś „przypadkowi” Czytelnicy. Chcę się podzielić treścią z tymi, o których wiem, że przechodzą podobne trudne chwile, może znajdą tu coś, co okaże się pomocne.
Żyjemy dalej. Radośnie i szczęśliwie raczej nie wracając w rozmowach do szpitala.
Zrobiłam spore porządki wokół mnie. Poukładałam pewne relacje, pewne sprawy, z czegoś się wycofałam, by skupić się na sobie, na naszym małżeństwie.
Zapragnęłam też budować więź pomiędzy mną a siostrzeńcem mego Męża. Tym samym, który urodził się w dniu, w którym poroniłam po raz drugi. Co mu po ciotce, która jest „obok”?
Za miesiąc wyjeżdżamy na zasłużony urlop, a po nim będą wyniki badania genetycznego.
I machina ruszy od nowa.
Od nowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *